Spływ kajakowy Pilicą z Tomczyc do Przybyszewa
Witajcie!
Tym razem chciałem Was zapoznać z tematem kajakowym. Miałem przyjemność uczestniczyć w takim spływie w sobotę 6 września oraz w niedzielę 14 tego samego miesiąca.
Próbowaliśmy namówić jak najwięcej osób na taki spływ, jako że naprawdę frajda jest z tego niesamowita. Szczególnie, że pogoda była wręcz idealna – 26 stopni i bez opadów. Do tego rzeka Pilica, z którą radzą sobie nawet dzieci. W najgłębszym miejscu poziom wody bardzo często sięga do szyi dorosłemu człowiekowi, do tego dla większego bezpieczeństwa każdy uczestnik dostaje kapok.
No i co z tego wyszło? Ano nico. Nie wiem, czym wszyscy się kierują? Jeden patrzy na drugiego, czy idzie, czy nie idzie… Zamiast iść na taki spływ, jak się ma na to ochotę. Niestety, mam wrażenie, jakby dalej ważniejsze było to co powiedzą inni, niż własna radocha z własnego życia. Zadajcie sobie teraz pytanie, czy było warto nie iść, oglądając poniższe materiały. Ja na szczęście nie oglądam się na innych. Po prostu chciałem, to poszedłem. I NIE ŻAŁUJĘ! Ja tego nie koloryzuję, że było super, że fajnie, a tak naprawdę było do bani. Piszę o tym szczerze, a dowodem tego jest to, że będę dalej w tych spływach uczestniczył. Mało tego, tak mi się to spodobało, że załapię się na dłuższą trasę, z samego Nowego Miasta :).
Kończąc tę smutną prawdę, trzeba przejść do właściwego opisu :).
W sobotę z uwagi na brak czasu wybraliśmy się na spływ samochodem, zaś w niedzielę już rowerami wyposażeni w nadwyżkę czasu. W obu przypadkach zgłosiliśmy się w Przybyszewie. Wsi, która pełni funkcję bazy organizatora oraz mety spływu.
Po telefonie do organizatora i potwierdzeniu swojej obecności miły pan organizator podjechał po nas dostawczym samochodem z podpiętą przyczepą, na której znajdowały się kajaki. Wybraliśmy sobie jedynki z uwagi na większą zwrotność i szybkość płynięcia. Niestety, posiadają także wadę w postaci większej podatności na wywrotność. Ale skoro ja – taki amator – po 10 minutach płynięcia tak się poczułem pewnie w nim, że aż przestawiałem sobie w nim nogi (a wierzcie mi, to nie jest takie proste próbując utrzymać jednocześnie równowagę), to myślę, że aż tak trudny w opanowaniu nie jest. Trudności mogą sprawiać wsiadanie i wysiadanie – wtedy trzeba się trochę bardziej wysilić, aby nie zaliczyć wywrotki. Dwójki są o wiele stabilniejsze.
Wracając do opisu, pan organizator zabrał nas do Tomczyc, startu naszego spływu. Przypomnę jeszcze raz, że rzeka, na której odbywała się cała impreza, to Pilica.
Po miłej pogawędce i dojechaniu do celu, wysiedliśmy i rozładowaliśmy kajaki, wiosła i wszystko to, co było nam potrzebne. Pan organizator odjechał jednocześnie informując, że jak dopłyniemy na miejsce, to żebyśmy powiadomili go o tym. Wtedy przyjedzie i nas zabierze.
- Kajaki jednoosobowe na brzegu rzeki Pilica przed spływem – Tomczyce k. Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Środek rzeki Pilica widziany z kajaku jednoosobowego na spływie – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Szerokość rzeki Pilica widziana z kajaku jednoosobowego na spływie – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Brzegi rzeki Pilica widziane z kajaku jednoosobowego na spływie – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
Pierwszego dnia wyposażeni zostaliśmy w beczułkę, która pełniła dwie funkcje. Ochronną dla rzeczy wrażliwych na obecność wody oraz jako napęd rakietowy dla kolegi, co zresztą widać na niektórych zdjęciach. Ale coś średnio działał, ponieważ średnia prędkość nie wykraczała poza normę :).
- Kajakarz widziany z kajaku jednoosobowego na spływie rzeką Pilica – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Wiosłujący kajakarz widziany z kajaku jednoosobowego na spływie rzeką Pilica – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
Nadeszła próba wsiadania do kajaka. Ja stosuję strategię częściowego oparcia kajaka o ląd. Stanąłem obok niego i delikatnie stawiając nogę pośrodku kajaka usadawiam się na miejscu, by po chwili wstawić drugą nogę. Znajdując się już w środku, metodą pchnięć własnego tułowia powoli zsuwałem się do wody. Znajdując się już na wodzie cała filozofia wsiadania została wykonana.
Tuż po wystartowaniu napotkaliśmy pierwszą przeszkodę jaką był most nad rzeką. Tu zalecam zaopatrzyć się w małą rezerwę miejsca, aby był czas na właściwe nakierowanie kajaka między przęsła.
Potem to już sama bajka. Można wiosłować lub nie, powolny nurt i tak będzie nas pchał do przodu. Czasem silny wiatr może nas znosić w chaszcze, ale wystarczy wtedy robić korektę wiosłami, aby znaleźć się we właściwym miejscu.
- Pojedyncze drzewa widziane z kajaku jednoosobowego na spływie rzeką Pilica – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Gęste zarośla widziane z kajaku jednoosobowego na spływie rzeką Pilica – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Tafla wody na rzece Pilica widziana z kajaku jednoosobowego na spływie – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Suche pnie widziane z kajaku jednoosobowego na spływie rzeką Pilica – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Ważka w locie widziana z kajaku jednoosobowego na spływie rzeką Pilica – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Śpiący nurt rzeki Pilica widziany z kajaku jednoosobowego na spływie – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Brzeg rzeki Pilica widziany z niewielkiej odległości z kajaku jednoosobowego na spływie – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Krzewy widziane z kajaku jednoosobowego na spływie rzeką Pilica – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
Ja osobiście zalecam zabranie ze sobą rękawic rowerowych. Przy intensywnym wiosłowaniu naskórek na dłoniach ma tendencje do ścierania, co skutkuje nieprzyjemnymi rankami :).
- Wysokie drzewa widziane z kajaku jednoosobowego na spływie rzeką Pilica – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Odbicie drzew w tafli wody widziane z kajaku jednoosobowego na spływie rzeką Pilica – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Małe wiry widziane z kajaku jednoosobowego na spływie rzeką Pilica – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Rozlewisko rzeki Pilica widziane z kajaku jednoosobowego na spływie – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Wodna roślinność przy brzegu widziana z kajaku jednoosobowego na spływie rzeką Pilica – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Linia brzegowa widziana z kajaku jednoosobowego na spływie rzeką Pilica – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Ptaki wodne widziane z kajaku jednoosobowego na spływie rzeką Pilica – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Kajakarz przy brzegu rzeki Pilica widziany z kajaku jednoosobowego na spływie – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Prosty odcinek rzeki Pilica widziany z kajaku jednoosobowego na spływie – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Chmury nad rzeką Pilica widziane z kajaku jednoosobowego na spływie – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Płynący z nurtem kajakarz widziany z kajaku jednoosobowego na spływie rzeką Pilica – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Grupa kajakarzy widziana z kajaku jednoosobowego na spływie rzeką Pilica – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
Dla osób chcących poćwiczyć mięśnie ramion polecam płynięcie pod prąd. Nurt Pilicy jest ospały, ale mimo wszystko energię wyciąga z człowieka jak odkurzacz. My z kolegą robiliśmy sobie zawody opływania wkoło napotkanych wysepek.
- Kajakarze na rzece Pilica widziani z kajaku jednoosobowego na spływie – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Amatorzy pływania na kajakach widziani z kajaku jednoosobowego na spływie rzeką Pilica – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Sportowcy w dwuosobowym kajaku widziani z kajaku jednoosobowego na spływie rzeką Pilica – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Zakole rzeki Pilica przed kajakarzami widziane z kajaku jednoosobowego na spływie – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
W sobotę po przepłynięciu kilku kilometrów dogoniliśmy inną znacznie bardziej liczniejszą grupę. Byliśmy jedynkami, więc możliwe było ich dogonienie.
- Szuwary na brzegu rzeki Pilica widziane z kajaku jednoosobowego na spływie – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Tłum kajakarzy na rzece Pilica widziany z kajaku jednoosobowego na spływie – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Kajakarze płynący blisko brzegu rzeki Pilica widziani z kajaku jednoosobowego na spływie – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Znaczna szerokość rzeki Pilica widziana z kajaku jednoosobowego na spływie – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
Po niemałych problemach zbliżenia się do nich, nawet udało nam się ich wyprzedzić. Inną sprawą jest to, że zrobili sobie wtedy postój :).
- Samotne drzewo na brzegu rzeki Pilica widziane z kajaku jednoosobowego na spływie – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Trawa na brzegu rzeki Pilica widziana z kajaku jednoosobowego na spływie – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Kajakarz przy płaskim brzegu rzeki Pilica widziany z kajaku jednoosobowego na spływie – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Konie domowe na brzegu rzeki Pilica widziane z kajaku jednoosobowego na spływie – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
My kawałek dalej zrobiliśmy to samo, ale już bez wysiadania. A dlaczego bez? A po co ryzykować? 😛
Dopiero w niedzielę odważyłem się wysiąść na postoju. Czekając przy małej plaży, wspomniana grupa do nas dotarła i my wtedy znowu do nich dołączyliśmy, płynąc wspólnie aż do samego Przybyszewa. Dla nas to był wtedy koniec trasy, ale oni płynęli dalej.
- Linia wysokiego napięcia poprowadzona nad rzeką Pilica widziana z kajaku jednoosobowego na spływie – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Energiczne wiosłowanie kajakarza widziane z kajaku jednoosobowego na spływie rzeką Pilica – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Zwężenie rzeki Pilica widziane z kajaku jednoosobowego na spływie – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Kajakarze widziani w oddali z kajaku jednoosobowego na spływie rzeką Pilica – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Rozsypujący się drewniany most nad rzeką Pilica widziany z kajaku jednoosobowego na spływie – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Most w złym stanie technicznym widziany z kajaku jednoosobowego na spływie rzeką Pilica – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
Po drodze minęliśmy jeszcze dwa mosty: jeden rozlatujący się, a drugi łatwiejszy do pokonania w samym Przybyszewie, przed którym na jednym z konarów była przyczepiona tabliczka z napisem “sklep”.
- Most widziany z bliskiej odległości z kajaku jednoosobowego na spływie rzeką Pilica – okolice Mogielnicy niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Kościół pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła widziany w oddali z kajaku jednoosobowego na spływie rzeką Pilica – okolice Przybyszewa k. Białogrzegów niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Cienie na wodzie rzucane przez drzewa widziane z kajaku jednoosobowego na spływie rzeką Pilica – okolice Przybyszewa k. Białogrzegów niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Wyschnięte pnie widziane z kajaku jednoosobowego na spływie rzeką Pilica – okolice Przybyszewa k. Białogrzegów niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
Z daleka już było widać kościół – okoliczne miejsce naszego celu. Po wylądowaniu na plaży przygotowaliśmy się do odjazdu. Pan organizator przyjechał po nas i zabrał do samochodu, który znajdował się w centrum wsi.
- Pastwisko nad rzeką Pilica po spływie – Przybyszew k. Białogrzegów niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
- Lądowanie na kajakach na brzegu rzeki Pilica po spływie – Przybyszew k. Białogrzegów niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
Ciekawostką jest fakt, że mieliśmy przyjemność spotkać w czasie spływu rodzinę kaczek czy gęsi, a dalej pasące się na brzegu koniki.
- Kajakarze na rzece Pilica widziani z brzegu po spływie – Przybyszew k. Białogrzegów niedaleko Radomia (6 wrzesień 2014)
Pełni wrażeń z niesamowitej wyprawy wróciliśmy do domów.
W niedzielę za tydzień powtórzyliśmy tą samą trasę, do tego dojeżdżając na miejsce rowerami. Byliśmy wtedy bardziej odważni, różne wygłupy, przepływanie przez konary, lądowanie na plażach, zawracanie w miejscu i pływanie pod prąd. Czy było groźnie? Raczej powiedziałbym śmiesznie :D. I nie było wywrotki! A co by było, gdyby była? Mokra głowa :).
Tak jak napisałem wcześniej, zdjęcia są z sobotniej wyprawy.
To tyle ze spływu kajakowego i zapraszam do czytania następnych ciekawych wpisów na moim blogu, które pojawią się już wkrótce :).
Pozdrawiam
lukenkuken